Od zarania dziejów człowiek nosi w sobie jeden, najważniejszy, nieusuwalny problem. Możemy go ubierać w różne słowa, przykrywać pozornymi wytłumaczeniami, zagłuszać hałasem codzienności, ale on wciąż powraca w chwilach ciszy, gdy zostajemy sami ze sobą. Tym problemem jest lęk egzystencjalny – subtelne, a czasem przytłaczające poczucie, że życie jest kruche, ulotne, że nasza obecność na tym świecie jest ograniczona i skazana na przemijanie.

lęk nie jest przypadłością współczesności. Towarzyszył ludziom od zawsze – od pierwszych społeczności, które patrzyły w nocne niebo i pytały, co kryje się za gwiazdami, aż po dzisiejszych ludzi otoczonych technologią, którzy w samotności ekranu zadają sobie dokładnie te same pytania: kim jestem? po co tu jestem? co stanie się ze mną, gdy zgaśnie moje życie?
Nie wszyscy jednak radzą sobie z tym doświadczeniem w taki sam sposób. Można powiedzieć, że ludzkość dzieli się na dwie grupy.
Pierwsi to ci, którzy potrafią przyznać się do tego lęku. Nie uciekają od niego, nie udają, że nie istnieje. Patrzą mu w oczy – choć to spojrzenie bywa trudne i bolesne. To właśnie ci ludzie najczęściej szukają sensu, próbują budować życie oparte na wartościach, szukają w sztuce, filozofii czy duchowości punktów odniesienia, które pomogą im oswoić nieuchronność przemijania. To oni zadają pytania, nawet jeśli wiedzą, że odpowiedzi mogą nigdy nie nadejść.
Drudzy to ci, którzy temu zaprzeczają. Nie dlatego, że są gorsi, słabsi czy mniej wrażliwi. Często właśnie dlatego, że są tak samo wrażliwi, ale nie potrafią udźwignąć ciężaru tych pytań. Uciekają więc w działanie, w rozrywkę, w iluzję stabilności. Potrafią wypełnić swoje dni obowiązkami, spotkaniami, planami, tak aby nigdy nie zostało im ani chwili na zatrzymanie się i konfrontację z tym, co w nich najgłębsze. Lęk egzystencjalny wciąż w nich jest – lecz ukryty, przytłumiony, przykryty warstwami codzienności.
Paradoks polega na tym, że obie te grupy są do siebie bardzo podobne. Łączy je to samo źródło – świadomość skończoności. Dzieli jedynie sposób radzenia sobie z tym, co nieuniknione. Jedni wybierają konfrontację, drudzy – ucieczkę. A jednak, choć strategie są różne, pytania pozostają te same i powracają do każdego, prędzej czy później. Nikt nie jest od nich wolny.
Można by zapytać: czy ten lęk jest przekleństwem człowieka? Czy to on jest naszym największym ciężarem? Odpowiedź nie jest prosta. Z jednej strony, świadomość przemijania potrafi odbierać spokój i sprawia, że życie wydaje się kruche jak cienka tafla szkła. Ale z drugiej strony – to właśnie ten lęk sprawia, że nasze dni nabierają znaczenia.
I tutaj warto dostrzec coś jeszcze: lęk jest nie tylko naszym ciężarem, ale też naszym przyjacielem. To dzięki niemu wciąż trzymamy się życia. Gdyby zanikł, gdyby całkowicie wygasł w nas instynkt przetrwania, człowiek zacząłby ginąć od środka. Przestaje walczyć ten, kto już niczego się nie boi; umiera wewnętrznie ten, kto traci lęk o własne istnienie. To właśnie dzięki temu subtelnemu drżeniu, które nosimy w sobie, budzimy się każdego dnia i chcemy iść dalej, szukać, tworzyć, kochać, przetrwać. Lęk egzystencjalny jest więc fundamentem naszego bycia – strażnikiem, który pilnuje, byśmy nie osunęli się w obojętność.
Można powiedzieć, że lęk jest jak cień – nie możemy się go pozbyć, ale to właśnie on przypomina nam o świetle. To on sprawia, że umiemy kochać mocniej, tęsknić głębiej, cieszyć się intensywniej. To on przypomina, że spotkania nie trwają wiecznie, a słowa, które dziś nie zostaną wypowiedziane, mogą już nigdy nie mieć swojej szansy. To on uczy wdzięczności – bo tylko ktoś, kto wie, że wszystko przemija, potrafi naprawdę docenić to, co trwa teraz.
Może więc nie chodzi o to, by ten lęk zniszczyć albo zagłuszyć. Może chodzi o to, by go oswoić. By zobaczyć w nim nie wroga, lecz nauczyciela. By uznać, że tak, boimy się – ale właśnie dlatego możemy żyć odważniej.
Człowiek ma jeden główny problem – lęk egzystencjalny. Ale ma też jeden niezwykły dar – zdolność przekuwania tego lęku w sens, sztukę, miłość, bliskość, wrażliwość. I to właśnie ten dar sprawia, że pomimo nieuniknionego końca, nasze życie może być piękne, prawdziwe i pełne.
10 sposobów radzenia sobie z lękiem egzystencjalnym:
